OBSERWATORIUM MEDIÓW
2-8 lutego 2015 r.

„Odsłanianie Grodzkiej” i początek tzw. sprawy Durczoka

 08.02.2015 

A. Tydzień w skrócie

  1. W minionym tygodniu najwięcej pytań o standardy dziennikarskie budzi artykuł A. Potockiego w tygodniku „W Sieci” pt. „Odsłaniamy Grodzką”. Autor twierdzi m.in., iż opinia publiczna ma prawo poznać wszystkie szczegóły operacji zmiany płci jakiej poddała się Anna Grodzka.
  2. We „Wprost” początek tzw. sprawy Durczoka w postaci opisu zachowań „bardzo popularnej twarzy telewizyjnej, szefa zespołu w jednej ze stacji”, który miał w niewybredny sposób zachęcać jedną ze swoich podwładnych do seksu.
  3. Poza tym toczą się stałe spory: o miejsce islamu w Europie (Piotr Semka spodziewa się „islamskiego Lenina”, pisze o „piątej kolumnie” islamu w Europie); o gender, o to, kto w Polsce jest bardziej atakowany: katolicy czy ateiści itd.
  4. W wywiadzie dla „W Sieci” Jacek Kurski tłumaczy sposób myślenia PiS o polskiej gospodarce. Przeszliśmy od postkomunizmu do neokolonializmu – tłumaczy – a Polska ma „kelnerski status” w Unii Europejskiej. W „Gazecie Wyborczej” Magdalena Środa uderza w „polski zaścianek” i nazywa Trybunał Konstytucyjny „wyznaniowym”.

B. Fragmenty artykułów:

Kategoria 1. Rodzina, przemiany obyczajowe.

A.R. Potocki, „Odsłaniamy Grodzką”, „W Sieci”, 2-8 II, s. 16-20.

W Sejmie transseksualna, prywatnie mieszka z heteroseksualną kobietą”. Artykuł zawiera opis domu, w którym mieszka Anna Grodzka; jego współwłaścicielką jest Stanisława „Lalka” Fedorowicz-Podobińska; działaczka LGBT, heteroseksualna mężatka z dwójką wnuków.

„To dobry moment, by powiedzieć, dlaczego w ogóle zajmujemy się tym tematem. Nie chodzi o żadną niezdrową ciekawość, nasza redakcja przestrzega zasady, że nie wchodzi w prywatne życie osób publicznych. Jednak Anna Grodzka pojawiła się przecież w życiu politycznym i medialnym właśnie ze względu na swoją seksualność, na publiczne przyznanie się do zmiany płci. Dla większości wyborców był to główny element ją identyfikujący, z tego powodu zapraszają ją telewizje, redakcje prasowe przeprowadzają z nią wywiady. […] [Piotr] Pacewicz zadał też pytanie odważne: «W grudniu 2009 r. usunięto ci penisa. Ulga?» Odpowiedź: «Nie chcę o tym mówić, zaglądanie komuś w majtki jest nieeleganckie. Zresztą fetyszyzuje się ten moment». Od tamtej pory nikt nigdy nie otrzymał odpowiedzi na tak zadane pytanie […] Jak jest naprawdę, na ile publiczny wizerunek Anny Grodzkiej, czyli Krzysztofa Bęgowskiego przemienionego w kobietę, jest prawdziwy, próbowaliśmy zapytać ją sami. […] Czy opinia publiczna nie jest wprowadzana w błąd? Czy nie mamy do czynienia z wielką kreacją świadomie wprowadzającą do przestrzeni publicznej wątek transseksualny? Czy Anna Grodzka nie jest w rzeczywistości kreacją artystyczno-polityczną służącą zmianie tradycyjnego sposobu myślenia o kwestiach związanych z seksualnością człowieka? Typową inżynierią społeczną w wydaniu lewicowo-liberalnym, w którym kontrowersyjna postać zostaje wykorzystana do kolejnej próby zmiany sposobu myślenia społeczeństwa?”.

M. Środa, „Wszystkie oczy na Ewę Kopacz?”, „Gazeta Wyborcza”, 4 II (środa), s. 2.

„ Myślę […], że największym wyzwaniem Ewy Kopacz nie jest kolejna ustawa (choć ta jest szczególnie ważna), ale coś znacznie bardziej istotnego, a mianowicie ograniczenie wpływów polskiego zaścianka, który nas kompromituje w oczach Europy, a na jego rozrost mają wpływ również dziennikarze, i to nie tylko z prawicowej prasy. […] Od wtorku można w Polsce rżnąć żywcem zwierzęta, bo wyznaniowy Trybunał Konstytucyjny uznał, że wolność religijna jest «źrenicą konstytucji». […] Czy panowie i panie z PO i PSL to rozumieją? Czy wesprą panią premier w jej staraniach o nowoczesną Polskę?”.

T. Terlikowski, „Konwencja przeciw rodzinie”, „Rzeczpospolita”, 2 II (poniedziałek), s. A2.

„Nieskuteczność zapisów konwencji została wielokrotnie potwierdzona w krajach skandynawskich. Tam socjalistyczno-zamordystyczne rządy przed laty wprowadziły już wszystkie rozwiązania przepisane później przez unijnych biurokratów do tak zachwalanej przez lewicę Konwencji. I co? I nic. Poziom przemocy wobec kobiet pozostaje tam o wiele wyższy niż w Polsce”.

Kategoria 3. Historia, formy patriotyzmu

P. Korsun, „Korsun chili Korsun” [tytuł rubryki], „W Sieci”, 2-8 II, s.9.

„Żeby na obchody wyzwolenia Auschwitz zamiast córki rtm. Witolda Pileckiego zaprosić wnuka komendanta obozu, trzeba być bardzo kiepskim z historii albo mieć złe intencje… Dyrektor Muzeum Auschwitz oświecił opinię publiczną, że rodziny rtm. Pileckiego nie zaproszono na obchody 70. rocznicy wyzwolenia obozu, gdyż «krewni byłych więźniów to są setki tysięcy osób i trudno wszystkich zaprosić». SZKOPuł w tym, że rtm. Pilecki nie był tylko więźniem, lecz przede wszystkim żołnierzem podziemia, który jako jedyny na świecie dostał się do Auschwitz na własne życzenie, by organizować tam ruch oporu i stworzyć pierwsze raport nt. Holocaustu […]”.

Kategoria 4. Wierzący-niewierzący

R. Ziemkiewicz, „Bieganie zamiast katolicyzmu”, „Do Rzeczy”, 2-8 II, s. 56-57.

Oczywistą emocją modernizacji jest odcięcie się, nienawiść do tego, co było wcześniej – do własnych korzeni. Stąd w propagandzie zarówno PRL, jak i III RP tak silnie ogrywana jest pogarda dla wsi, dla własnej babci i przede wszystkim religii. […] Obsesja antykatolicka żelaznego targetu prorządowych mediów jest więc typową emocją kolonialną – wiarą tych, którzy w imię obiecanej modernizacji dali się wykorzenić z pokonanej w ich przekonaniu wiary miejscowej i marzą o utożsamieniu z metropolią. […] Stąd groteskowe – choć wielu tej śmieszności nie zauważa – podnoszenie do rangi ideologii rzeczy prostych i w normalnym świecie pozbawionych ideowych podtekstów – fitnessu, biegania w maratonach, mistrzostw piłkarskich, akcji charytatywnej”.

P. Semka, „Czekając na islamskiego Lenina”, „Do Rzeczy”, 2-8 II, s. 62-63.

„Dzisiaj dżihadyści na Zachodzie skupiają się na aktach terroru. Kiedy ktoś we władzach Państwa Islamskiego czy Al-Kaidy wpadnie na pomysł uwiedzenia Europejczyków? [20-30 proc. najemników Państwa islamskiego z Europy nie jest potomkami imigrantów] Biali bojownicy są dla PI bezcenni jako terroryści i kurierzy, gdyż nie zwracają uwagi odmiennym kolorem skóry. Jednak jeszcze bardziej przydadzą się do realizacji długofalowych planów islamizacji Zachodu. […] kalifat Państwa Islamskiego, który jest centrum koordynującym akcje islamskiej piątej kolumny na Zachodzie. […] Jednak cały problem może z czasem przejść na inny, wyższy poziom. Potrzebny byłby do tego ktoś w rodzaju Włodzimierza Lenina – utalentowany trybun ludowy, mistrz demagogii […]. Dla islamistów ideałem byłby muzułmanin, a jednocześnie rdzenny Niemiec, Francuz czy Brytyjczyk. Umiarkowana partia islamu już pojawiła się na kartach najnowszej powieści «Posłuszeństwo» Michela Houellebecqa”.

Kategoria 5. Praca, gospodarka.

J. Karnowski, „Kraj do łupienia?”, „W Sieci”, 2-8 II, s. 3.

„Państwo rządzone przez PO i PSL nie jest zdolne do wzięcia w obronę grup społecznych łupionych przez możnych tego świata. Odwrotnie: ono skupia się na pacyfikowaniu oporu. Polacy mają grzecznie płacić nieformalne haracze: za najdroższy w Europie gaz, za najdroższe autostrady, wreszcie za najdroższe kredyty mieszkaniowe”.

Jacek Kurski w rozmowie z braćmi Karnowskimi, „Platforma ma mentalność kelnerską”, „W Sieci”, 2-8 II, s. 26-29.

„Ćwierć wieku temu problemem był postkomunizm, a więc system władzy, który marnotrawił mnóstwo zasobów, transferując korzyści do nomenklatury, a kosztami obarczając społeczeństwo. […] Dziś to się powtarza. […] Aktorzy są oczywiście inni, ale reguły podobne. Bo zamiast postkomunizmu mamy rodzaj neokolonializmu i kelnerski status Polski w Unii Europejskiej. I zarazem wyborcze profity PO – której liderzy robią za tych kelnerów – wynikające z fałszywej, acz skutecznej narracji o prezydencji w 2011 r., Tusku jako królu Europy itd. […] Pendolino jest kwintesencją neokolonialnego statusu. Za te pieniądze można by wyprodukować w bydgoskiej Pesie czy we Wrocławiu sześć razy tyle pociągów o podobnych parametrach, budując przy tym zamówieniu siłę polskiej marki. [podobnie stadiony i autostrady, które doprowadziły do upadku polskie firmy; kredyty frankowe i system bankowy uzależniony od zagranicznego kapitału]”.

Kategoria 7. Polityka i media

Ł. Warzecha, „Profesorzy i niby-profesorzy”, „W Sieci”, 2-8 II, s. 14.

„Dziś już prof. Sadurskiego nie ma. Nie wiem, co się z nim stało. Jego miejsce zajął jakiś zapluwający się ze złości, pełen kompleksów, dyspozycyjny wobec władzuchny i, mówiąc szczerze, po prostu głupawy grafoman, który raz za razem płodzi koszmarne tekściki, o tym, jak to straszliwa prawica niszczy wolność, wtrąca Polskę w odmęty klerykalizmu i szczuje jednych na drugich. […] Ja niestety nie wiem co zrobić z klonem Sadurskiego. Wiem tylko, że na miejscu tego dawnego, o ile jeszcze żyje, czym prędzej starałbym się wyjaśnić nieporozumienie i zdemaskować oszusta. Bo ten od jakiegoś czasu bardzo dba o to, żeby nazwisko Sadurski kojarzyło się wyłącznie z politgramotami wprost z «Trybuny Ludu»”.

K. Feusette, „Dekada «słusznego» rechotu”, „W Sieci”, 2-8 II, s. 43-45.

„Z żalem trzeba przyznać, że nawet z okazji 10. rocznicy swego siedzenia na ekranie ani szefostwo «Szkła kontaktowego», ani jego gwiazdy nie znalazły w sobie odwagi, by przyznać: tak, jesteśmy organem partyjnym i jako taki stajemy na baczność przed władzą PO–PSL”.

T. Lis, „Nasi putiniści”, „Newsweek”, 2-8 II, s. 2.

Nasi czołowi antykomuniści i antyputiniści co rusz zdradzają swą sowiecko-PRL-owską i putinowską mentalność. […] Otóż reakcje PiS-redaktorów na «Idę» są niemal dokładnie takie same, toczka w toczkę chciałoby się powiedzieć, jak reakcje putinistów na film «Lewiatan». […] Mianowicie, że film stawia nas w złym świetle, może niekorzystnie wpłynąć na wizerunek kraju, może zostać wykorzystany przez wrogów zewnętrznych i wykrzywić świadomość historyczną narodu. […] Dydaktyzm patriotyczny jest charakterystyczny dla ustrojów i osobowości autorytarnych.

Kategoria 8. Inne.

Wasilewska, M. Dzierżanowski, „Ukryta prawda”, „Wprost”, 2-8 II, s.12-14.

[Początek tzw. afery Durczoka]

„Opowiada znana dziennikarka: – Sprawa dotyczy mojego byłego szefa, bardzo popularnej twarzy telewizyjnej, szefa zespołu w jednej ze stacji. W telewizji podlega mu spora grupa dziennikarzy. Moje kłopoty z nim zaczęły się od tego, jak powiedziałam mu «nie». Któregoś dnia podszedł do mnie z tekstem: «Widzę, że nie masz majtek pod dżinsami. Jedziemy do mnie?». Rzucił też, niby w żartach: «Oprzesz się, suko, o ścianę, a ja wejdę od tyłu». Byłam tak zawstydzona, że mnie sparaliżowało. Oczywiście odmówiłam. Od tej pory stałam się dla niego gównem” [dalej: opis zjawiska, jakim jest molestowanie seksualne w pracy w Polsce].

Wypowiedz się