Obserwatorium Debaty Publicznej. Zaczynamy!
Karolina Wigura
 18.06.2015 

Radykalizmy_W_Debacie — kopia

Niski poziom języka polskiej debaty publicznej kwituje się zwykle rytualnym narzekaniem. Jedni mówią o „przemyśle pogardy”, inni – o „języku nienawiści”. Niektórzy – o „wojnie dwóch Polsk” albo „plemion”. Ale niechętnie nazywamy rzecz po imieniu.

Otóż naszą debatę publiczną toczy od lat poważna choroba – radykalizacja języka. Ma ona różne odmiany. Łagodniejszą, np. wtedy, gdy prezydent Bronisław Komorowski nadaje imiona „dwóm Polskom”: „racjonalna” i „radykalna”. Kilka lat temu z podobną propozycją wyszło zresztą Prawo i Sprawiedliwość, mówiąc o „Polsce liberalnej” i „Polsce solidarnej”.

Mocniejszą formą choroby radykalizacji są wypowiedzi obraźliwe i insynuacyjne. Oto kilka wyrazistych przykładów. „Gowin zachowuje się jak katolicka ciota” (Janusz Palikot). „Jesteście jak obcy, który przyssał się do Polski” (Krzysztof Szczerski o rządzie Donalda Tuska), „Mówienie o katastrofie smoleńskiej jako o zamachu to kur…” (Waldemar Kuczyński), „Goebbelsowskie kłamstwo” (Piotr Zaremba w reakcji na jedną z okładek tygodnika „Polityka”).

Do tego dochodzą radykalizacje w sferze wizualnej. Choćby okładka „Newsweeka” sugerująca zmuszanie chłopca do stosunku przez katolickiego księdza z tytułem: „Polski Kościół kryje pedofilię”. Albo okładka tygodnika „W Sieci”, która głosi: „Wiemy, jak fałszują wybory!”, choć w środku wydania brakowało zasadniczych dowodów na to stwierdzenie. Czyżby wolność słowa w Polsce oznaczała wzajemne obrażanie?

Trzy przyczyny radykalizacji

Wielu uczestników polskiej debaty odczuwa zmęczenie tym stanem rzeczy. Niewielu pyta, jakie są przyczyny radykalizacji. Te ostatnie są przynajmniej trzy.

Po pierwsze, działające 24 godziny na dobę media elektroniczne wymuszają bezustanne poszukiwanie sensacji wśród ograniczonej liczby „newsów”. Debata publiczna – nie tylko w Polsce – jest dziś w coraz większej mierze oparta na spekulacjach i ostrych sformułowaniach.

Po drugie, jako społeczeństwo mamy nawyk łatwego ferowania moralnych wyroków, zamiast poszukiwania maksymalnej ilości informacji. Może to być funkcja naszego słabego – jako społeczeństwa – wykształcenia i niewielkich kompetencji współpracy w rozwiązywaniu problemów.

Po trzecie, nasza debata jest ahistoryczna. Czyż nie jest łatwo ferować wyroki – np. na temat reform gospodarczych z początku lat 90. albo na temat religii w szkołach – i rzeczowo się do nich odnieść, skoro mało kto przypomina o warunkach, w których je wprowadzano?

Nie chcemy być rozczarowani

Niezależnie od przyczyn, język debaty przyczynia się do rozczarowania demokracją. Według wybitnej filozofki Judith Shklar, liberalna demokracja pociąga za sobą rozczarowanie większe niż np. autorytaryzm. Nie dlatego, że jest to system od autorytaryzmu gorszy – przeciwnie! – ale dlatego, że ze wszystkich systemów politycznych, demokracja składa najwięcej moralnych obietnic. Dopóki nie zdamy sobie sprawy z tego, że oprócz moralnej obietnicy, demokracja niesie ze sobą także codzienną odpowiedzialność za współpracę, to rozczarowanie będzie się wyłącznie pogłębiać.

Dlatego zdecydowaliśmy się działać. Obserwatorium Debaty Publicznej „Kultury Liberalnej” jest jednostką badawczą, która zbiera informacje o przypadkach radykalizacji w debacie publicznej oraz prowadzi ich analizę. Nasze badania obejmują nie tylko mowę nienawiści – zjawisko rozpoznane i częściowo monitorowane przez powołane do tego organizacje – ale także wszelkie inne przejawy radykalizacji.

Rezultaty naszych badań będziemy Państwu regularnie przedstawiać w postaci „Obserwatorium mediów” (to zbiór radykalnych cytatów z mediów głównego nurtu), „Raportów” (podsumowania miesięczne), „Słowniczka radykalizacji” (zapisujemy w nim radykalne hasła, które padają w polskim dyskursie publicznym), a także tekstów analitycznych i komentarzy.

Chcielibyśmy, aby Polska była krajem o spluralizowanej sferze publicznej, który zapewnia wolność wyboru, tolerancję, szacunek i godność każdej jednostce – niezależnie od jej przynależności etnicznej, grupowej, od jej płci i poglądów (jeśli tylko te ostatnie mieszczą się w granicach demokratycznej debaty). Chcielibyśmy dla Polski dobrze wykształconego, świadomego i aktywnego społeczeństwa obywatelskiego. Wierzymy, że działalność Obserwatorium Debaty Publicznej jest istotnym wkładem w realizację tej wizji.

O metodologii, tematyce oraz zakresie naszych badań czytaj tutaj.

 

dr Karolina Wigura

szefowa Obserwatorium Debaty Publicznej.

Wypowiedz się