OBSERWATORIUM MEDIÓW 23 lutego - 1 marca 2015 r.
Kontrowersje genderowe i konflikty polsko-polskie
Zespół Obserwatorium
01.03.2015
Kontrowersje genderowe i konflikty polsko-polskie
A. Tydzień w skrócie
1) W minionym tygodniu, względem poprzednich, nie zanotowaliśmy nowych tematów. Pojawiło się kilka artykułów krytycznie oceniających przemiany obyczajowe. Paweł Lisicki zwolenników udzielenia parom homoseksualnym prawa do adopcji dzieci nazywa „współczesnymi barbarzyńcami”, a Agnieszka Niewińska (także w „Do Rzeczy”) pisze o „liberalnym gwałcie na dzieciach”, dokonywanym przez współczesne książki równościowe zachodnich autorów i autorek. Kilka tekstów w bardzo krytycznym świetle przedstawiało islam i sugerowało, że język Zachodu dalej przeniknięty jest paraliżują „poprawnością polityczną”: o postępującej „islamizacji Europy” pisze m. in. Sylwester Latkowski we „Wprost”.
2) W „Newsweeku” i „Polityce” dużo uwagi poświęcono sporom o polski świat pracy. Najbardziej wyraziście wypowiadał się Tomasz Lis w „Newsweeku” na temat związków zawodowych: „Związek «Solidarność» to koalicja silnych, służąca dojeniu – państwa i właśnie słabszych. Charakteryzuje się roszczeniowością, demagogią, populizmem i radykalizmem”. Z drugiej strony „Polityka” krytykuje „system” i ciemne strony kapitalizmu.
3) W „Wyborczej” Magdalena Środa oskarża profesora Trybunału Konstytucyjnego o „służenie Watykanowi” – po tym jak prof. Andrzej Rzepliński został odznaczony krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice.
4) Trwa także ożywiona debata „polsko-polska”. Prawicowi komentatorzy piszą o swoich adwersarzach jako propagandystach. Z kolei dziennikarze „Polityki” i „Gazety Wyborczej” zarzucają prawicy oderwanie od rzeczywistości. Wojciech Sadurski w „Gazecie Wyborczej” stwierdza nawet, że autorzy serwisu „wPolityce” nie zasługują ani na polemikę, ani nawet na wyśmianie, lecz wyłącznie na „pogardę”.
B. Fragmenty artykułów:
Punkt 1. Rodzina, przemiany obyczajowe
- P. Lisicki, „Bastiony padają w ciszy”, „Do Rzeczy”, 26 I-1 II, s. 3.
„Niedawno austriacki Trybunał Konstytucyjny orzekł, że pary homoseksualne mają prawo do adopcji dzieci. […] Nie ma wątpliwości, że każda taka decyzja będzie tylko wzmagać nacisk na Polskę. […] Nie mniej niż decyzja zszokowało mnie jej uzasadnienie. Prezes Trybunału Konstytucyjnego […] uznał, że «żadne obiektywne argumenty nie przemawiają za zróżnicowaniem reguł wyłącznie na podstawie orientacji seksualnej». […] Czytałem te słowa i przecierałem oczy ze zdumienia. […] Czyli fakt, że dziecko może się pojawić wyłącznie ze związku mężczyzny i kobiety, nie jest «obiektywnym argumentem». Tak samo nie jest obiektywnym argumentem, że macierzyństwo i ojcostwo są zakorzenione w naturze i w całej tradycji ludzkości. Nieprawdopodobne, że współczesna cywilizacja, tak rzekomo nastawiona na zapewnienie dzieciom szczęścia, jednocześnie kompletnie lekceważy prawo dziecka do tego, żeby mieć mamę i tatę. Dziecko staje się tu tylko narzędziem zaspokojenia pragnień dorosłych. […] Nie bardzo rozumiem tylko, dlaczego postępowcy uparli się przy tym, że takiej dyskryminacji nie mogą podlegać pary. A w czym to para ma być lepsza niż trójka, czwórka czy piątka? […] dla współczesnych barbarzyńców natury nie ma, bo liczą się tylko pragnienia seksualne jednostek i ich zaspokojenie”.
- A. Niewińska, „Liberalny gwałt na dzieciach”, „Do Rzeczy”, 26 I- 1 II, s. 14-17.
„W naszych księgarniach przybywa tytułów, które mają oswoić dzieci nie tylko z widokiem siusiaka, ale także z homoseksualizmem, masturbacją i tęczowymi rodzinami. – To pranie mózgu – uważają eksperci”. [W artykule znajdujemy opis książek dla dzieci autorstwa niemieckich, szwedzkich i holenderskich pisarzy, w których przedstawione są rodziny patchworkowe, związki homoseksualne albo fragmenty o masturbacji u nastolatków np. „Z Tango jest nas troje” o homoseksualnych pingwinach z amerykańskiego ZOO albo „Wielka księga siusiaków”. Autorka twierdzi, że oswajanie tematu seksualności przez dzieci 10-11 letnie może je uczynić bardziej podatnymi na działania pedofilów.]
- B. Marczuk, „Polacy chcą mieć dzieci”, „Rzeczpospolita”, 28 I (środa), s. A2.
„Wściekną się lewicowi wieszcze i wrogowie rodzin. Nie jest tak – jak przekonują oni – że Polacy są na tyle postępowi, iż jak ognia unikają dzieci”. [Komentarz do danych GUS, wskazujących, iż wbrew przewidywaniom w 2014 r. przewaga urodzeń nad zgonami wyniosła 4 tys. Autor wiąże to z działaniami rządu – wydłużeniem urlopów wychowawczych czy lepszym dostępem do przedszkoli. Autor nie tłumaczy jednak, jak to się ma do poglądów osób z lewicy na temat rodziny].
Punkt 2. Smoleńsk
- M. Karnowski, „Porażka kłamstwa smoleńskiego”, „W Sieci”, 26 I- 1 II, s. 20-21.
„To nie polscy piloci są winni katastrofy samolotu z prezydentem na pokładzie – uważa ponad połowa Polaków. A ok. 40 proc. z nas twierdzi, że przyczyną tragedii był zamach” [nieprecyzyjna informacja – według sondażu opublikowanego w „W Sieci” zrealizowanego przez TNS Polska – 39 proc. odpowiedziało „tak” na pytanie: „Przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem mógł być zamach”].
Punkt 4. Religia
- W. Łysiak, „Dzień Islamu”, „Do Rzeczy”, 26 I-1 II, s. 99.
„Dowody, że Zachód już uległ – już się właściwie poddał – są rozliczne. Zachodnie sądy seryjne skazują każdego, kto chociażby lekko ukłuje islam (artystów, żurnalistów, karykaturzystów), natomiast katolicyzm jest bezkarnie bluźnierczo flekowany «performance’ami» tak drastycznymi jak np. fellatio między Matką Boską a Jezusem Chrystusem! Krytykom islamu zamyka się usta kneblami cenzury i ostracyzmu, stąd coraz rzadsze są słowa prawdy o naturze tej religii i o podżegającej roli «Koranu»”.
- T. Łysiak, „Siedem kroków do kalifatu”, „W Sieci”, 26 I – 1II, s. 82-84.
„Pierwszą reakcją świata [na zamachy na „Charlie Hebdo”] był szok. […] Jednak już po chwili z ekranów telewizorów zaczął się lać politycznie poprawny słowotok, który z zamachowców czynił jedynie zbrojny wykwit działalności islamskich organizacji terrorystycznych, czyli – w domyśle – stanowił wyjątek w wielkiej pokojowej muzułmańskiej społeczności. […] Po raz kolejny Stary Kontynent uderzony w samo serce zaczął w jakiś niewiarygodny sposób sam siebie okłamywać za pomocą współczesnej nowomowy”.
- M. Środa, „Trybunał Konstytucyjny im. Świętego Augustyna”, „Gazeta Wyborcza”, 28 I (środa), s. 2.
„No i mamy o jedną ważną neutralną instytucję w życiu publicznym mniej – Trybunał Konstytucyjny. Okazało się, że jego prezes nie dość, że służy Watykanowi, to jeszcze nie widzi w tym żadnej niestosowności. Prof. Andrzej Rzepliński właśnie został odznaczony krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice i z wielką dumą nagrodę przyjął. Dziś już wiemy, że prezes TK w swoich wyrokach musi się kierować dobrem papieża i Kościoła, a niekoniecznie polskich obywateli i obywatelek, a zwłaszcza tych, którym papież jest obojętny. […] Możemy domniemywać, że w imię religii można palić na stosie heretyków, obrzezywać dziewczynki, legalizować poligamię etc. Bo nie da się ukryć, że są to czynności uzasadniane religią i niepopularne w cywilizowanych krajach. […] Mamy w Polsce bardzo niskie zaufanie do państwowych instytucji. […] Geneza tego tkwi w komunizmie, gdy krzyże za zasługi przychodziły z Moskwy, lub w zaborach, gdy władza publiczna i jej instytucje należały do «obcych»”.
Punkt 5. Praca, gospodarka.
- M. Bunda, „Zdradzeni przez system”, „Polityka”, 28 I-3 II, s. 10-13.
„Klasa średnia – kredytowa. Z ciążeniem w kierunku niewolniczej. Mieli wpłynąć na szerokie wody, a wylądowali na rozfalowanym morzu pełnym raf. […] polski kapitalizm jeszcze się rozkręcał. Jeszcze nim wybuchł międzynarodowy kryzys finansowy, korporacje zaczęły przysyłać restrukturyzatorów, którzy obliczali, że potencjalne Zyski zżerane są przez Koszta Osobowe. Trzeba było ciąć – po ludziach. Po kryzysie zrobiło się jeszcze chybotliwiej. Jeszcze mocniej trzeba było walczyć o utrzymanie pracy. Leciały branże: farmaceutyczna, budowlana. W bankowej – rzeź. To te odsyłane teraz w niebyt trybiki, które wmydlały innym trybikom kredyty na potęgę. W tym nowym kapitalizmie w wariancie polskim zysk robiło się poprzez ilość, przemiał”.
- T. Lis, „Antysolidarność”, „Newsweek”, 26 I-1 II, s. 2.
„Największe zagrożenie dla społecznej solidarności Polaków stanowi dziś związek Solidarność. Pozwolę sobie przeliterować jego nazwę: E-G-O-I-Z-M. Piękne hasło «solidarność» oznacza potrzebę współpracy i niesienia pomocy, szczególnie słabszym. Związek Solidarność postępuje dokładnie odwrotnie, to koalicja silnych, służąca dojeniu – państwa i właśnie słabszych. Charakteryzuje się roszczeniowością, demagogią, populizmem i radykalizmem. W ostatnich dniach rozmawiałem z kilkoma szefami większych i największych polskich firm. Mówili zgodnie: Jasne, że ze związkami rzadko jest łatwo, ale w końcu można się dogadać. Z jednym wyjątkiem, z Solidarnością – tu zawsze jest wrzask, szantaż i dyktat. […] [Solidarność jest zakładnikiem ambicji Piotra Dudy i jednocześnie «zbrojnym ramieniem PiS-u»]”.
Punkt 7. Polityka i media
- B. Wildstein, „Smoleńska nadzieja”, „Do Rzeczy”, 26 I-1 II, s. 10.
[Brak dotacji dla filmu Antoniego Krauzego o Smoleńsku w porównaniu z otrzymaniem dotacji przez „Wałęsę” Andrzeja Wajdy.] „A wszystko to przy radosnym jazgocie propagandystów dominujących mediów. Wydawało się, ze odfajkowujemy kolejny rozdział hańby polskiego środowiska kulturalnego, a szans na zrobienie «Smoleńska» nie ma. [Na szczęście zbierają się darczyńcy]”.
- K. Feusette, „Nierząd ekspercki”, „W Sieci”, 26 I-1 II, s. 10.
„Tyle już powiedziano i napisano o obecnej ekipie rządowej – owym kondominium «psiapsiółek» pani premier z «funflami» pana prezydenta i kilkoma zagubionymi w akcji, którzy jeszcze nie wybrali, czy wolą mamusię czy tatusia – że pastwić się nad tą hordą nijakości wcale nie zamierzam”.
- W. Maziarski, „Dokręcić czołówkę Antoniemu Macierewiczowi”, „Gazeta Wyborcza”, 29 I (czwartek), s. 2.
[Komentarz do propozycji, aby przed „Idą” dołączyć planszę z informacjami nt. sytuacji w Polsce w latach 1939-1945.] „Praktykę dorabiania czołówek można rozszerzyć na inne dziedziny, obejmując nią wszystko, co może spowodować spustoszenia w ludzkich umysłach. Ja wnioskowałbym o dorobienie czołówek do tzw. mediów niepokornych, ze szczególnym uwzględnieniem tygodnika «w Sieci». Mogłaby taka czołówka przybrać formę dodatkowej obwoluty, na której opublikowane byłyby wyjaśnienia, czym się różni prawdziwe dziennikarstwo od partyjnej propagandy”.
- W. Sadurski, „Oświęcimskie hieny”, „Gazeta Wyborcza”, 29 I (czwartek), s. 5.
„Dla ekstremistów nie ma tabu. Oszczędzam Państwu zazwyczaj refleksji z lektury tego ścieku polskiej głupoty, jakim jest portal wPolityce.pl, ale czytam go regularnie, bo uważam, że trzeba patrzeć na ręce temu towarzystwu […] także by wiedzieć, czy nie zostały przekroczone granice, gdy ekstremizm poważnie zagraża demokracji. Częściej jednak przekraczane są granice przyzwoitości i patriotyzmu. […][na portalu opublikowano wywiad z redaktorem «z brukowca» – w Sieci? – który twierdzi, że niedługo stwierdzimy, że to Polacy byli agresorami i rozpoczęli II wojnę; a ta myśl pojawiła się po tym jak nie zaproszono na obchody w Auschwitz rodziny rtm. Pileckiego.] Co zrobić z ekstremistami z portalu braci Karnowskich i Zaremby? Oburzać się, polemizować, wyśmiewać? Nie – pogarda, na pogardę tylko zasługują. Ale też – obserwować bacznie, nie banalizować zagrożenia ze strony ekstremistów”.